Teksty pisane nie tylko o samych grach, ale również na tematy związane z graniem

Krótki wpis o testujących

Uwielbiam książki. Z braku czasu nie czytam tyle ile bym chciał, ale staram się czytać jak najwięcej. W pewnym momencie życia, marzyło mi się również pisanie, nic z tego jednak nie wyszło (raczej na szczęście dla czytelników 😉 ). Marzenia jednak zostają i czasami czytam książki, opisy pisarzy o tym jak należy książki pisać. Z czasem zauważyłem, że pisanie książek i tworzenie gier, ma wiele wspólnego. Dzisiaj przykładowo trafiłem na krótki tekst opisujący 8 zasad dobrego pisania wg Neila Gaimana. Gaimana lubię, ma świetny styl, lekki, przyjemny, a punkt 5 powyższego poradnika, jest według mnie kwintesencją opisu jak należy traktować testujących:

Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest nie tak albo im się nie podoba, prawie zawsze mają rację. Kiedy mówią ci, co dokładnie według nich jest źle i jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.

I to tyle, miało być krótko 😉

Way to Mt. Everest

Po ukazaniu się Broad Peak – dodatku do K2, pojawiły się pytania o kolejne rozszerzenia. Przyznaję się, że ucieszyłem się z zainteresowania i bynajmniej nie chodziło o „dojonko”, tylko miło słyszeć, że ktoś oczekuje na twoją pracę, że gra na tyle się spodobała, że potrzebny jest kolejny dodatek. Ośmiotysięczników jest 14, bez problemu można by zrobić serię dodatków, które pozwalałyby graczom wspinać się na kolejne szczyty, tylko czy gracze by tego chcieli, a przede wszystkim czy ja bym się pod tym podpisał?

Czytaj dalej

Nic na siłę

Testowałem wczoraj grę. W sumie dwie, jedną swoją i jedną kolegi. Właśnie o tej drugiej chciałbym napisać coś więcej. Nie napiszę jednak jaką ma mechanikę, temat, nie napiszę nawet czy mi się podoba (no może napiszę trochę 😉 ), chciałbym się skupić na innym elemencie, na dopieszczaniu gry.

Jak długo można tworzyć grę? Jak długo można ją zmieniać, przerabiać?

Kolega wymyślił grę dość dawno. Gdy mi ją przedstawił, spodobała mi się. Potrzebowała jeszcze paru poprawek, testów, ale była elegancka i miała ciekawy temat. Kolega grę poprawił, wysłał do kilku wydawnictw, jedno odpowiedziało pozytywnie, ale zaproponowali kilka zmian. Kolega zaczął zmieniać, wprowadzać nowe elementy, jedne lepsze inne gorsze, potem kolejne i kolejne. Mijał czas, kolega zmieniał grę dalej.

Wczoraj pokazał mi jedną z ostatecznych wersji. Specjalnie piszę jedną, bo jak go znam, może być kolejna. Po rozgrywce podzieliłem się z nim uwagami w tym jedną na temat czasu tworzenia gry.

Grę można tworzyć nieskończenie długo. Zawsze można wprowadzać zmiany, poprawiać i znowu zmieniać. Testować i zmieniać. Gra to coś, co prawie zawsze może ewoluować. Pytanie, czy to jest dobre dla gry i dla autora? Po pewnym czasie, tracimy resztki obiektywizmu. Zaczynamy tworzyć nową grę, bo stara przestaje być dla nas interesująca. Wpływ opinii otoczenia, komentarzy zaczyna rozmywać to co planowaliśmy zrobić. Czy to jest dobre dla gry i autora?

Często tworząc gry odkładam je na bok i powracam po pewnym czasie. Bardzo często grę wtedy zmieniam, czasami mocno. Jeśli jednak decyduję się na jej ukończenie, staram się to zrobić w skończonym czasie. Jeśli nie potrafię, odkładam ponownie. Nie jest to może idealne rozwiązanie, ale u mnie się sprawdza. Najgorzej mam w sytuacji, gdy gra jest skończona, a wydawca po jakimś czasie prosi o przetestowanie, sprawdzenie jakiegoś elementu mechaniki. Bardzo nie lubię takiej sytuacji, bo w trakcie testów muszę walczyć z sobą, postawić się z boku. Dlaczego? Bo z chęcią zmieniłbym wtedy grę, poprawił, dodał nowe elementy, a wiem, że mogłoby to skończyć się na niekończącej historii.

Pamiętam, jak kiedyś Ignacy napisał (powiedział?) gdzieś, że tworząc grę uważa że zrobił ją najlepszą. Nie uwierzyłem mu wtedy i nie wierzę dalej. Tworząc grę starajmy się ją zrobić jak najlepszą, w danym momencie. Za kilka miesięcy, pół roku, rok – zrobilibyśmy ją inną, może lepszą, może gorszą, na pewno inną.

Klasyki

Remont ciągle w toku, mam go już dość, ale powoli zmierza ku końcowi, a w miniony weekend udało się nam nawet w coś zagrać. Ostatnio zbiera mnie na wspomnienia (to chyba starość 😉 ), a dwie weekendowe rozgrywki jeszcze to spotęgowały.

Młodsi gracze pewnie nie pamiętają takich czasów, ale kiedyś w sieci trudno było coś znaleźć w języku polskim o grach planszowych. Jedną ze stron, które bardzo miło wspominam, było Gniazdo. Właśnie sprawdziłem, strona dalej istnieje pod adresem: http://nest.republika.pl/ Witryna jest tam już od 13 lat, to bardzo długo, właśnie tam po raz pierwszy przeczytałem o takich klasykach jak Osadnicy z Catanu czy Puerto Rico. Nie bez przyczyny wspominam te dwa tytuły, bo właśnie do nich wróciliśmy w ten weekend.

Czytaj dalej